Matt pracuje jako fotograf sławnych osób, więc jego reputacja nie może być zepsuta, a wyczuwam, że przeze mnie może być zepsuta. Nie chce mnie wypuszczać z domu. Zapisał mnie do jakieś szkoły żebym na daremno próbowała pośród nadętych bogaczy znaleźć przyjaciół. Siedziałam spokojnie na geografii, aż nagle po 15-nastu minutach lekcji do klasy wparowała Kim.
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie
- Panno Kim na razie ma pani upomnienie. Proszę usiąść. - stara jędza dalej zaczęła tłumaczyć, a Kim usiadła obok mnie
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam
- No, a co można robić w szkole? Uczę się!
- Myślałam, że z Lukiem jesteście już W Australii.
- Mała zmiana planów nie chcieliśmy zostawić Caluma samego, a mnie raz schwytała policja i znaleźli mi rodzinkę zastępczą
- A Luke?
- Luke zdążył uciec i chowają się z Calumem w jakieś ruderze. - doszłyśmy do wniosku, że nie może być nic gorszego niż siedzenie pośród bogatych dzieciaków.
- Kogo my tu mamy? Mia! - poznałabym ten głos nawet w najgorszych snach. Eric. - Jak się tu dostałaś?
- Pewnie okradła coś z tym swoim chłoptasiem. - dopowiedziała Taylor
-Spierdzielaj! - krzyknęła na nich Kim
- Nic nie okradłam idiotko.
- A no tak! Ten fotograf Matt ci załatwił pewnie.
- A nawet jakby to co cię to obchodzi?
- Stajesz się taka agresywna jak ten idiota...- Eric zbliżył się do mnie - Złość piękności szkodzi. - rzuciłam się na niego. Sama nie wiem czemu, ale miałam dość jego gadki. Oczywiście zaraz nas rozdzielili. Trochę go podrapałam. Musiałam iść do dyrektora. Wezwali też Matta. Dostałam ostrzeżenie.
- Co ty sobie myślałaś? - krzyczał na mnie Matt kiedy jechaliśmy do domu - Zakazuje ci się spotykać z tą Kim i innymi. Od dziś będziesz jeździć ze mną do szkoły i będę po ciebie przyjeżdżać.
- Nie masz prawa! - krzyknęłam kiedy byłam już na podjeździe. Wyszłam z auta i poleciałam do swojego pokoju.Trzasnęłam drzwiami i położyłam się na łóżku. Nienawidziłam go, chciałam od niego uciec, ale bałam się. Kiedy trochę ochłonęłam to postanowiłam się wykąpać. Postanowiłam sobie zrobić luźny wieczorek.Mokre włosy rozczesałam i ubrałam tylko koszulkę, która ledwo zasłaniała moja uda.
- Mia wychodzę - krzyknął Mat i trzasnął drzwiami. Zastanawiam się czasami czy znowu gdzieś nie uciec na własną odpowiedzialność, ale potem wiem, że wszyscy znowu by się o mnie martwili i przeze mnie ciotka mogłaby się źle poczuć. Otworzyłam balkon aby sprawdzić czy nie ma już samochodu na podjeździe. Nie było. Matt odjechał. Zostawiłam balkon otwarty ponieważ było mi duszno. Zeszłam na dół aby zrobić sobie jakieś kanapki, ponieważ mój brzuch prosił się o jedzenie. Kiedy miałam już jedzenie poszłam z powrotem do góry. Kiedy weszłam do pokoju upuściłam talerz. Oczywiście się potłukł.
- Ty na serio jesteś niezdarą. - uśmiechnął się szyderczo
- Jak tu wlazłeś? - już chciał opowiadać - dobra jednak nie mów
- Coś dzisiaj nie masz humoru. Co się stało kotku? - "kotku" te słowo. Musiałam walczyć z rozsadzającym mnie w środku ciepłem i motylkami w brzuchu. Dlaczego on na mnie tak działał?
- Eric i ta banda głupków. - zauważyłam, że Calum się znowu zdenerwował. Przy okazji spojrzałam na jego twarz. Dalej miał jeszcze podbite oko, ale wiadome było, że go to nie obchodziło.
- Zabije tego sukinsyna.
- Nawet nie próbuj bo znowu będę miała przerąbane.
- Ale on mnie doprowadza do szału! Sprzątnęlibyśmy go z Lukiem i było by po sprawie.
- Calum czy ty siebie słyszysz? Chcesz zabić człowieka?
- Nie lubię zabijać, ale jego akurat bym chciał udusić, utopić, zabić, po prostu zabić. Nienawidzę jak ktoś cię denerwuje kochanie.
- Calum przypominam ci, że nie jestem twoją przyjaciółką, ani dziewczyną więc nie musisz sie mną przejmować. I skończ do mnie mówić kochanie i kotku! - wydarłam się na niego.
- Serio masz dziś zły humor. - znowu się uśmiechnął szyderczo. Teraz już wiedziałam co powie - kotku. - zdenerwowana rzuciłam się na niego. Nie miałam szans. Jednym szybkim ruchem przywarł mnie do ściany. Ręce trzymał w górze. Czułam jego oddech. Przypomniałam sobie, że jestem w samej koszulce, która ledwo zakrywała moje uda. - wyglądasz dziś ślicznie. - zbliżył się do mnie,a potem nagle odszedł.
- Sam nie wiesz czego chcesz. Jesteś zatracony, zagubiony w własnej podświadomości. - powiedziałam
- Chcesz zostać psychologiem?
- Nie.
- Mogłabyś być, ale więcej pacjentów z pewnością przychodziłoby i udawało, że są idiotami, ponieważ chcieliby się z tobą zabawić- zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu - nie dziwiłbym się im. - bez mojej woli na moich policzkach zagościły rumieńce.
- Czyli mam rozumieć, że ty też chcesz się ze mną zabawić i potem zostawić tak?
- Tego nie powiedziałam
- Ale zasugerowałeś- skrzyżowałam ręce na piersiach. Zaczął podchodzić do okna.
- Jest już późno, a ty dzisiaj jesteś strasznie oschła więc idę, ale jeszcze wrócę spokojnie. - podszedł do mnie i przytulił i zaczął szeptać do ucha.
- Na razie próbuje cię rozgryź, a kiedy mi się uda chciałbym abyś została moją jedyną dziewczyną na zawsze. - po tym zdaniu odsunął się i zszedł po drabinie, którą Matt najwidoczniej zostawił w ogrodzie. Zamknęłam okno i położyłam się. W mojej głowie cały czas słyszałam słowa "Na razie próbuje cię rozgryź, a kiedy mi się uda chciałbym abyś została moją jedyną dziewczyną na zawsze."
Piękne słowa od osoby której w ogóle nie znam.
***
Napisałem jej później tylko krótkiego SMS-a "Będę jutro czekać pod szkołą. Mam niespodziankę."
Teraz już wiem co to znaczy się zakochać.
__________________
Dawno nic nowego nie było.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Kontakt: @badrebellious