- Gdzie je dostarczyć? - zapytał
- Fabryka przy West Street - odpowiedziała mu szybko i się rozłączyła. Była podekscytowana, że udało jej się. Wiedziała, że nie obejdzie się bez konsekwencji, ale nie obchodziło ją tą. Postanowiła cieszyć się chwilą. Za chwilę jej plan się spełni.
Obudziłam się przywiązana do krzesła. Miałam chustkę na ustach. Na przeciwko mnie siedziała także przywiązana Kim. Po jej policzkach spływały łzy.
- Nareszcie się obudziłyście. - odwróciłam się w stronę okna i zauważyłam jakąś ciemną postać. Przybliżała się do nas. - Odwiązać chustki. - Poczułam ulgę kiedy jacyś dwaj kolesie odwiązali mi tą niewygodną chustę. W tym samym czasie postać z pod okna coraz bardziej się do nas zbliżała. Była to kobieta. Miałam krótkie czarne włosy i zielone oczy. Cała była ubrana na czarno. Wyglądała elegancko. - Witajcie w moich jakże skromnych progach.
- Anastazja. - wypowiedziała cichutkim głosikiem Kim
- Miło mi cię widzieć Kim.
- Po co nas porwałaś? Przecież i tak wiesz, że nie masz szans - Anastazja się zdenerwowała i uderzyła Kim prosto w policzek.
- Zostawi ją! - podeszła do mnie i wbiła mi swoje paznokcie w moje ręce oparte na krześle, zabolało.
-Odwaga ci się włączyła? - przybliżyła się do mnie - Calum cię nie uratuje księżniczko - gwałtownym ruchem oddaliła się.
- O co ci znowu chodzi? - zapytała Kim.
- Znowu? Pamiętasz słoneczną Kalifornię? - spojrzałam na Kim. Po jej minie było widać, że wie o co chodzi. - Przypomniało ci się! Brawo. - zaklaskała kilka razy - Szkoda, że twoja przyjaciółeczka nie wie o co chodzi, ale spokojnie mamy czas. Opowiem ci. - spojrzała na mnie. - Wszystko zaczęło się w 2010 roku. Mieszkałam z tatą w Kalifornii. Mój tata był milionerem. Już nie raz ktoś próbował się dobrać do jego forsy. Raz siedziałam na plaży i wtedy podeszła do mnie ona - wskazała palcem na Kim. - udawała słodką przyjaciółkę żeby dobrać się do pieniędzy mojego ojca. Uwierzyłam jej. Wierzyłam jak głupia, że chce się ze mną przyjaźnić. Poznała mnie z niby przystojnymi i wspaniałym Calumem i jego paczką. Chodziliśmy na imprezy, spacery, ogniska, wszędzie. Byliśmy nie rozłączni. Pewnego dnia był napad na siedzibę mojego ojca. Byłam tam. Ktoś próbował mnie porwać, ale po kilku latach nauki różnych sztuk walki udało mi się jednego z nich obezwładnić. Ściągnęłam mu kominiarkę i wtedy zobaczyłam właśnie ją - ostatnie dwa słowa wykrzyknęła.
- Kim? - powiedziałam zdezorientowana - To prawda? - spojrzała na mnie zapłakanymi oczami
- Tak - odpowiedziała i zaczęła jeszcze bardziej szlochać.
- Wiesz co jest najlepsze w tej całej historii? - powiedziała Anastazja i spojrzała na Kim. - Oni nie skończyli na tym jednym występku. Okradali banki, kawiarnie, wszystko co się tylko dało. Zamieszkali w Sydney. Szukałam ich cały czas. Dopiero natrafiłam na nich kiedy okradli bank na obrzeżach Sydney! Ty tam byłaś. - te słowa były wielkim ciosem. - Chcę żebyś pomogła mi wymierzyć sprawiedliwość. - przybliżyła się do mnie - Pomożesz? - spojrzałam prosto w jej oczy
- Pomogę - Kim spojrzała na mnie z nie dowierzaniem. Anastazja uwierzyła mi. Odwiązała mnie i poszła w kąt pokoju.
- Mia. Błagam. Nie rób tego. - Anastazja podała mi pistolet
- Na dowód, że mi pomożesz zabij ją - próbowałam udawać, że chcę to zrobić, chociaż moja podświadomość mówiła nie. Wycelowałam pistolet w głowę Kim. Kiedy chciałam strzelać. Usłyszałam dwa strzały za sobą. Zobaczyłam upadającą Anastazję. Cieniutkim głosikiem powiedziała - zrób to - i upadła na podłogę. Znowu przymierzałam się do strzału, ale tym razem ktoś na mnie się rzucił. Upadłam na zimę podłogę, a nade mną był Calum
- Co ty do cholery robisz? - spojrzałam kątem oka na Kim. Luke właśnie ją odwiązywał. Dotarło do mnie co chciałam zrobić. Chciałam zabić człowieka. Słyszałam syreny policyjne. Wyrywałam się Calumowi.
- Puść mnie do cholery. Znowu uderzysz mnie w policzek? - widziałam, że był to dla niego cios. Zrobił się cały zdenerwowany. Znowu uderzył mnie w policzek.
- Calum! - krzyknęła na niego Kim. - już drugi raz dźwigał rękę w moją stronę, ale tym razem Luke rzucił się na niego. Skorzystałam z okazji i uciekłam,
Wybiegłam bardzo szybko z budynku.
- Mia! - krzyknął Matt. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam. Rozpłakałam się jak małe niewinne dziecko.
[LUKE]
- Co ci odpierdoliło? - krzyczałem na Caluma kiedy uciekaliśmy przez las.
- Zamknij ryj! - wykrzyknął. Kim kuśtykając próbowała dotrzymać nam kroku.
- Chciałeś ją zabić - krzyknęła tym razem na niego Kim. Calum odwrócił się do Kim.
- A ona chciała zabić ciebie i dowiedziała się o napadach! Za to powinna zginąć tak samo jak Anastazja! - byłem pewny. Calum dostała ataku.
_______________________
Rozdział krótki, wiem.
Liczę na komentarze i szczere opinię.